A A A

MARIANNA SŁOMSKA nie żyje

Nasza Marianna

Taki jest odwieczny tok ludzkiego, ziemskiego bytowania: rodzimy się, istniejemy, umieramy… Nie mamy przy tym żadnego wpływu na datę i miejsce przybycia na świat. Nie możemy przewidzieć losów swego życia. Tajemnicą jest także moment naszego odejścia. Jedno co nam pozostaje, to wypełnienie treścią tego co „w środku”, tak aby zostawić pamiątkę tym, którzy po naszej śmierci pozostaną.


Rankiem, pierwszego majowego dnia odeszła od nas Marianna Słomska, Osoba wyjątkowa,  która nie zabiegała o zaszczyty tego świata. Ci, którzy mieli szczęście z Nią przebywać i współpracować wiedzą, że wszystko czym się zajmowała,  czyniła z dużym poświęceniem i zaangażowaniem. Ujmowała spotykanych na swej drodze ludzi serdecznością, ciepłem i życzliwością.

Pracowała w trzebnickiej służbie zdrowia. Była Osobą ogólnie znaną i lubianą, o wielkiej kulturze osobistej. Czynnie uczestniczyła w życiu kulturalnym naszego miasta.


Poznałem Ją na Wieczorach Lisztowskich, organizowanych jeszcze w niewielkim Klub –„iku” Spółdzielni Mieszkaniowej, który mieścił się przy ulicy Głowackiego. Bywała na nich wraz ze swą Koleżanką Lidią, gdzie miały  stałe „swoje miejsca” na stylowej kanapce. Pomagała też w organizacji koncertów, a były to czasy, gdy profesor Juliusz Adamowski, niemal co miesiąc, przywoził do Trzebnicy słynnych artystów. To właśnie,  m. in. z Marianną, dbaliśmy o to, by nasi muzyczni goście mogli poznać dzieje i zabytki Trzebnicy, albo chociaż pooddychać czystym powietrzem na spacerze w Lesie Bukowym, czy na Kociej Górze. Piękną tradycją były także spotkania przy wieczornej kawie po zakończeniu koncertu, w których Marianna pełniła wiodącą rolę. Warto dodać, że wchodziła też w skład Sądu Koleżeńskiego TiFL.


Bardzo ważną  rolę pełniła  Marianna  w Towarzystwie Miłośników Ziemi Trzebnickiej. Włączała się czynnie i  z ogromnym zapałem w nasze poczynania – organizację Dni Pionierów Ziemi Trzebnickiej, coroczne Marynki, organizowane ku czci urodzonej w Trzebnicy królowej Francji – Marii Karoliny Leszczyńskiej, czy coroczne wspólne śpiewanie kolęd. Pełniła także funkcję sekretarza TMZT, dokumentując działania naszej lokalnej organizacji. Nieoceniona był udział Marianny w działaniach integracyjnych Towarzystwa: obchodzeniu rocznic, jubileuszów, czy imienin.


Była Kobietą wielkiej klasy, o czarującym  uśmiechu i dużym poczuciu humoru, ale o sprawach istotnych mówiła poważnie, nie kryjąc własnych, często krytycznych poglądów. Była nam bardzo potrzebna i to Jej zawdzięczamy tak wiele w realizowaniu idei integracji naszej „małej ojczyzny”.

Także po wyjeździe z Trzebnicy byliśmy z Marianną w bardzo serdecznych, chociaż najczęściej  telefonicznych kontaktach, licząc, że będziemy spotykać się w Poznaniu, mieście, które znała dobrze, bo tu miała rodzinę i znajomych.

Niestety, los sprawił, że stan Jej zdrowia w ostatnich miesiącach uległ  pogorszeniu. Nie mówiła o tym zbyt wiele, a my mieliśmy nadzieję, że będzie lepiej.  Nie była sama. Pomagały Jej w codziennym życiu osoby o szczególnej wrażliwości i życzliwości.

Marianna, mimo bolesnych przeżyć – śmierć Syna, a potem Męża – pokazała, że można dzielić się sercem i życzliwą myślą z innymi, że można dawać uśmiechem tak wiele radości.


Taką pozostanie na zawsze w naszej wdzięcznej pamięci. A może będzie nam dane (w to trzeba wierzyć mocno) spotkać się kiedyś na lisztowskich koncertach w niebiańskich pałacach.

 

Wojtek Kowalski

04.05.2019

  • Marianna Słomska (fot. Z. Kulik)

    Marianna Słomska (fot. Z. Kulik)